wtorek, 23 czerwca 2015

Creepery (Minecraft) ryżowo-szpinakowe - jak zachęcić dzieci do zdrowego jedzenia

Dzieci i zdrowe jedzenie? Jesteś mamą, czy dzieckiem, to wiesz, że dzieci i zdrowe jedzenie niezbyt często idą w parze. Ale może być inaczej! Połączmy dobry smak z ciekawą formą i prawie nikt się nie oprze. Do tego

Dziś proponuję ryżowo-szpinakowe Creepery z oliwkami. Pyszne i efektowne :)


Minecraft - creepery z ryżu, szpinaku i nasiona chia fot. ProjektuJemy Zdrowie

Oto przepis:

wtorek, 16 czerwca 2015

Pyszne muffinki z truskawkami - bezglutenowe, bezmleczne, bez cukru :)

Gluten zaśluzowuje organizm, na mleko krowie coraz więcej osób jest uczulonych, a to, że białego cukru należy unikać jak ognia, to fakt powszechnie znany. Co w takim wypadku począć ze sobą? Co jeść? Jak żyć? ;) Jest wiele produktów, które mogą nam ułatwić życie i zastąpić produkty, których unikamy. Zamiast mąki pszennej możemy użyć np. mąki owsianej bez glutenu, zamiast mleka krowiego - kokosowe, a zamiast białego cukru - ksylitol. I już! :) Powiecie, że ceny odstraszają? Po pierwsze: na zdrowiu nie powinno się oszczędzać, a po drugie: to znaczy, że mniej zjemy (ale za to lepiej odżywiających nas produktów) i jedyne, co na tym ucierpi, to nasze boczki ;)


P.S. Wybaczcie jakość zdjęcia - robione kalkulatorem ;)

Składniki na 12 babeczek:
3 jajka
350-400g mąki owsianej bezglutenowej
pół szklanki oleju
pół szklanki wody gazowanej
pół szklanki wiórków kokosowych
2 garści truskawek
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1/3 szklanki ksylitolu

Wykonanie:
Do miski wbijamy jajka i roztrzepujemy. Do tego dosypujemy ksylitol i ucieramy. Wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia, dolewamy wodę i olej cały czas mieszając łyżką. Do tego wsypujemy wiórki kokosowe i pokrojone w kostkę truskawki. Mieszamy i voila! Ciasto powinno mieć konsystencję gęstszą od ciasta na naleśniki, lecz powinno powoli spływać z łyżki. Konsystencję możemy kontrolować za pomocą mąki lub wody. Teraz wlewamy ciasto do foremek i pieczemy w 180 stopniach przez około 20 minut.

Smacznego! :)


niedziela, 14 czerwca 2015

Bezglutenowe, wegetariańskie spaghetti z trawą cytrynową i morelami

Żyjemy w czasach, kiedy gluten staje się coraz mniej pożądanym składnikiem naszej diety. I bardzo dobrze! Ja staram się unikać glutenu i polecam to wszystkim, którzy chcą zadbać o swoje jelita. Czasem jestem pytana: To co Ty właściwie jesz? Tak bez makaronu, bez chleba? Ależ bez chleba da się żyć (czasem się skusimy na ciemny chleb żytni), a makaron pszenny można zastąpić innym, równie smacznym, jeżeli nie smaczniejszym :) 
Oto moja propozycja na danie bez glutenu i bez mięsa (Uwaga - ciężko się opanować z porcją, takie smaczne! :) ):


Składniki:
makaron ryżowy nitki (jednak można go oczywiście zastąpić, np. wstążkami, czy nawet ryżem)
1 duża cebula
3 dojrzałe morele
pieczarki marynowane w occie (kilka)
olej
pestki słonecznika (garść)
trawa cytrynowa
śmietana (osoby, które nie spożywają produktów mlecznych mogą zastąpić ją np. mlekiem kokosowym)
kukurydza z puszki (nieobowiązkowo)

Przyprawy:
sól
pieprz
rozmaryn
curry
czarnuszka
papryka słodka
koperek

Wykonanie:
Makaron wsypujemy do miski i zalewamy wrzątkiem. Cebulę kroimy w kostkę, wrzucamy na suchą patelnię razem z pestkami słonecznika i chwilę prażymy (polecam robić to na małym ogniu). Dolewamy trochę oleju i wrzucamy pokrojone w kostkę morele (o usunięciu pestek nie muszę Wam wspominać, prawda? ;) ). Jak zawartość patelni się delikatnie podsmaży, wrzucamy makaron wraz z wodą, w której się moczył. Jeżeli nie posiadacie dużej patelni, możecie te wszystkie czynności wykonać w garnku lub też dopiero teraz przelać zawartość patelni do garnka (wszystko zależy od tego, jak dużo chcecie mieć zmywania). Trawę cytrynową kroimy w cieniutkie krążki i wrzucamy do naszej mieszanki. Ja użyłam dwóch łodyg (pamiętajcie, że używamy tylko dolnej, bulwiastej części), ale ilość można dowolnie modyfikować, w zależności od własnych zapotrzebowań. Zawartość garnka oczywiście co jakiś czas mieszamy i w razie potrzeby dolewamy wody. Dorzucamy kilka marynowanych pieczarek (jeżeli są małe to możemy je wrzucić w całości). Do sosu dolewamy 2 łyżki zalewy octowej z pieczarek i nadchodzi czas na to, co ja lubię najbardziej: DOPRAWIANIE! :)
Wsypujemy sól. Ja użyłam 2 łyżeczek. Dobrym pomysłem jest dosypywanie soli pod koniec gotowania, ponieważ wtedy nie wsiąknie ona tak w potrawę i możemy jej wsypać mniej. Do garnka dosypałam szczyptę pieprzu, pół łyżeczki curry, łyżeczkę czarnuszki, łyżeczkę rozmarynu i pół łyżeczki słodkiej papryki. Dobrze jest dodać również trochę kukurydzy z puszki, która dobrze przełamie kwaśny smak octu. Na koniec dodajemy 4 łyżki śmietany.
Dajmy naszej potrawie chwilę na tak zwane "przegryzienie się" i już możemy podawać. Polecam nasz makaron posypać na talerzu koperkiem.

Makaron ryżowy z morelami i marynowanymi pieczarkami. Fot. ProjektuJemy Zdrowie


wtorek, 9 czerwca 2015

Ulegaj modzie!

Ulegaj modzie! Dlaczego? A dlaczego nie? Czy wszystko, co modne musi być złe? Jasne - faceci w rurkach to średni pomysł i cieszę się, że akurat ta moda przemija. Jednak według mnie uleganie modom niesie ze sobą wiele dobrego, o ile umiemy wybierać takie mody, które nie zagrażają niczyjemu zdrowiu, ani życiu. W sumie nawet te rurki nie są pod tym kątem takie złe, bo w nich można było się co najwyżej skompromitować.

Moim (wcale nie tak skromnym ;) ) zdaniem moda może nieść ze sobą wiele korzyści:
Po pierwsze, gdyby nie zmieniające się trendy, byłoby po prostu nudno. A tak mamy co jakiś czas nowe urozmaicenie, z którego możemy skorzystać lub nie. Wyobraźcie sobie, że od 1400 roku wciąż nosimy wełniane suknie, a pod nimi bawełniane giezła. Bez staników (niby wygodnie, ale ta grawitacja...) i bez innych wygód współczesnego człowieka.

Musimy powiedzieć sobie wprost - moda zaczyna się od odkrycia (pierwszy raz jak plastik, z którego po odkryciu robiono wszystko lub na nowo, jak np. nasiona chia w ostatnich miesiącach), a potem zostaje w społeczeństwie lub też przemija na rzecz czegoś nowego. Moda jest też swego rodzaju weryfikacją tego, czy dane odkrycie się sprawdza, czy też jest to jedna z wielu bujd na resorach.

Moda jednak może być bardziej i mniej pozytywna. Z reguły jednak jest pozytywna lub nieszkodliwa. Jednak zdarza się moda, która może negatywnie wpłynąć na nasze zdrowie. Przykład? Papierosy. Świat się nimi zachłysnął i zaczęły pojawiać się wszędzie. Zdrowe? Nie koniecznie. Co więc w takim przypadku? Jak ulec modzie i nie wpakować się w tarapaty? W bardzo prosty sposób. Ulegaj sprawdzonej modzie. Czasem muszą minąć lata (jak w przypadku papierosów), a czasem nie trzeba czekać wcale (męskie rurki były kiepskie od początku) aby moda się zweryfikowała.

Skupmy się na pozytywach. Czystek. Szturmem zaczął zdobywać umysły (i portfele) wszystkich osób, które starają się zadbać o swoje zdrowie. Czystek zawiera dużo polifenoli - silnych antyoksydantów, które według niektórych źródeł niszczą wolne rodniki, zapobiegając chorobom nowotworowym , a także zwalczając stany zapalne w organizmie. Jakie niesie ze sobą zagrożenia? Podnosi wydajność naszego systemu odpornościowego, a stosowany za długo może osłabić naturalne reakcje obronne organizmu. Jaka jest więc zaleta mody? Że przemija i część osób po kilku miesiącach stosowania przestanie go używać i skorzysta z samych pozytywów picia czystka, a ci, którzy pozostaną przy czystku, w większości przypadków dokształcą się odnośnie jego działania i zrobią sobie stosowna przerwę, aby po niej znów móc się cieszyć jego pozytywnym działaniem na organizm :)
polifenole hamują

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/czystek-ziolo-prawdziwe-wlasciwosci-zdrowotne-czystka_37926.html

Ciekawa jestem, jakim modom Wy ostatnio ulegliście i jaki jest tego skutek :)

Moda na zdrowie      fot. ProjektuJemyZdrowie.pl






sobota, 6 czerwca 2015

Nasiona chia czy siemię lniane? Co jest zdrowsze?


Nasiona Chia, a właściwie nasiona szałwii hiszpańskiej są ostatnio bardzo modnym (oraz bardzo drogim) składnikiem w naszej kuchni. Czy rzeczywiście są takie zdrowe? Moim (wcale nie tak skromnym) zdaniem są, ale... No właśnie. Zawsze jest jakieś ale. Stanisław Jachowicz pisał "Cudze chwalicie, swojego nie znacie" i wiele prawdy jest w tym cytacie. Przecież my też mamy wspaniały składnik, a mianowicie siemię lniane. Znane od wieków i o bardzo podobnych właściwościach do nasion chia. Przyjrzyjmy się im zatem bliżej w krótkim (bo po co się rozwlekać) zestawieniu.

Namoczone nasiona chia i siemię lniane. Fot. ProjektuJemy Zdrowie



Zacznijmy od zestawienia wybranych wartości odżywczych w obu produktach:
Porównanie siemienia lnianego i nasion chia.

Jak widać na załączonym obrazku, nasiona chia są nieocenionym źródłem wielu minerałów, a przede wszystkim wapnia. Siemię lniane za to przoduje w ilości potasu oraz jest cennym źródłem wielu witamin. Do powyższych wartości dochodzą jeszcze inne składowe, jak np. substancje śluzowe (zawarte w obu składnikach), które pokrywają błony śluzowe żołądka i jelit tworząc warstwę izolacyjną ochraniającą je przed drażniącymi bodźcami i hamującą ich funkcje wydzielnicze. Oba rodzaje nasion działają przeciwzapalnie i łagodząco na układ trawienny, a jednocześnie wspomagają działanie jelit poprzez zawarty w nich błonnik.
Jest jeszcze jeden aspekt obu składników - cena. Uważam, że nie ma takiej ceny, która jest za wysoka, jeżeli chodzi o nasze zdrowie. Jednak różnica cenowa pomiędzy siemieniem lnianym, a nasionami chia jest ogromna. Jakie proponuję rozwiązanie?

Otóż z powyższych danych wynika, iż oba te składniki fantastycznie się uzupełniają, więc polecam kupić oba i używać ich razem jako mieszanki. Wtedy średnia cena wyjdzie całkiem niska, a dostarczymy naszemu organizmowi zarówno minerałów, jak i witamin.