piątek, 6 stycznia 2017

Łódeczki z amarantusem

Wszyscy, którzy mają w domu Tadka Niejadka dobrze wiedzą, jak kreatywnym trzeba być w kuchni. Dziś przedstawiam mój ostatni hit kuchni dla dużych i małych - łódeczki z amarantusa. Robi się je szybko i są absolutnie pyszne, a do tego zdrowe -ja już więcej nie potrzebuję ;)





Składniki (dla rodziny 2+1 ;) - ilość składników zwiększamy w zależności od potrzeb):
- 2 papryki czerwone (ważne, żeby miały 4 wybrzuszenia/komory)
- pół szklanki amarantusa
- ser żółty (4 plasterki)
- roszponka (lub szpinak)

Sos:
- pół szklanki śmietany 12%
- ząbek czosnku
- szczypta soli
- papryka słodka wędzona
opcjonalnie: łyżka oleju z awokado (dodaje ciekawy posmak i zwiększa walory zdrowotne)

Dodatki (zazwyczaj wybieram jeden dodatek z każdego punktu):
- więeeeeceeeej roszpooonkiiii :)  lub szpinak
- mozarella/feta/łosoś
- pestki słonecznika/płatki migdałów/sezam
- pomidorki koktajlowe/pomidory "zwykłe"/plasterki świeżego ogórka

Wykonanie:
Amarantus gotujemy w wodzie (nie używam do tego soli, ponieważ ser i sos są słone i dla nas jest to wystarczająca ilość tego białego proszku, jeżeli jednak potrzebujesz posolić wodę, to zrób to na końcu gotowania. Wtedy amarantus jej mniej wchłonie i będzie zdrowiej). Ja stosuję (mniej więcej) szklankę wody na pół szklanki amarantusa. W trakcie, gdy amarantus radośnie bulgocze sobie w garnku, przygotowujemy papryki. Trzeba wykroić środek. Ważne jest jednak, aby nie robić tego nazbyt starannie. Drogi czytelniku: właśnie namawiam Cię do kulinarnej herezji i zostawienia jak największej ilości tej przepysznej (hmm bez smaku? ;) ) białej błonki, która oddziela poszczególne komory. A to dlatego, że wtedy łatwiej napakować nasze "łódki" większą ilością amarantusa. Paprykę kroimy wzdłuż ścian oddzielających poszczególne komory. Warto też wcześniej nagrzać piekarnik do 180 stopni.
Paprykowe łódki nadziewamy amarantusem, przykrywamy żółtym serem i wstawiamy do piekarnika na około 10-15 minut (tak, aby ser się przyrumienił). To jest idealny cza na zrobienie sosu (w moim przypadku jest to też idealny moment na nakarmienie Olka, bo przecież nie jadł odkąd zaczęłam robić to danie, więc całe 20 minut ;) ). Sos jest banalny. Do śmietany wyciskamy czosnek, dodajemy sól, paprykę i olej i mieszamy.
Na talerzach robimy morze z liści (dla dzieci z dużą fantazją morze może być zielone, a mężowie i tak nie odróżniają kolorów idealnie, to będzie prawie jak niebieskie ;) - nie mogłam się powstrzymać, wybaczcie panowie) i układamy dodatki. Wykładamy łódki i robimy żagle z roszponki lub szpinaku.

Sos kładziemy na łódki lub obok nich, w zależności od tego, jak nas fantazja poniesie :)


Smacznego! :)

1 komentarz: